Dzień jak co dzień. Czekałam tylko, aby wyjść z tej szkoły. Kiedy zadzwonił ostatni dzwonek szybko się przebrałam i poszłam na przystanek. Spotkałam tam koleżankę i zaczęłyśmy rozmawiać. Nawet nie zauważyłysmy jak mija nas autobus. Musiałam czekać kolejne 20 minut.
W autobusie SMS'owałam z kuzynką. Umówiłyśmy się na łyżwy.
Po przyjeździe do domu zjadłam obiad i poszłam na angielski. (bla... bla...bla...), a po lekcjach pojechałam na wieś. Po drodze słuchałam z tatą "TSUNAMI". Jestem z niego dumna.
Sobota 25.01.2014
Obudziłam się o 8.00, co jak dla mnie jest wcześnie. Moja mama mówi, że jestem "cienki bolek", ach te stare powiedzenia. Zjadłam śniadanie i poszłam do garderoby.
![]() |
Takie, tam rodzinne... Pozdro dla ludzi, którzy wymyślili niefotogeniczność. |
Po rodinnej kłótni pojechałam na łyżwy. Było -15*C. Na lodowisku jeździły tylko 3 osoby. Moja kuzynka zamarzała.
Na końcu podjechał do nas jakiś chłopak i zaczął nas uczyć przekładanki do tyłu. Normalnie skejty.
Po powrocie do domku zaczęłam oglądac 2 odcinek 3 sezonu "Sherlocka" (polecam), a potem razem z siostrą zrobiłyśmy sobie maraton "Hobbita" i "Władcy pierścieni".
Orginalnie.
Niedziela 27.01.2014
Poszłam spać o 5.30, a wstałam o 8.00. Otworzyłam komputer, ale w sumie nie wiedziałam po co, więc go zamknęłam. Zeszłam do kuchni i zrobiłam sobie hot-doga. Na wieży puściłam "I see fire" (uwielbiam) i obudziłam tym moja siostrę. Ona się ogarnęła, puściła "Taking the Hobbits to Isengard - 10 hours" i poszłyśmu do Kościoła. Ta piosenka wciąga.
Po tem pojechałyśmy na kolejną "ucztę" do moich kuzynów (tych od zdjęcia). Po obiadku zaczęliśmy tańczyć na Kinekcie. Ja oczywiście byłam najlepsza, ma się rozumieć, ale one też były niczego sobie.
Po zabawach wróciłam do Krakowa i zaczęłam się uczyć.
Poniedziałek 28.01.2014
Moja mama jak zwykle musiała mi wejść do pokoju o 5.00. Ledwo żywa stoczyłam się z łóżka i zaczęłam ubierać. Moje oczy cały czas były zamknięte. (standard w poniedziałki)
Przybyłam do szkoły i odebrałam SMS'a od mamusi "Zwolnię cię w pt z lekcji". Zaczęłam skakać z radości po całej szatni. Jej... jeden dzień dłuższe ferie... jest moc. Cały dzień przeleciał mi miło z powodu tej wiadomości, a najlepsze jest to, że w piatek mamy test z biologi.
Victory!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
W@riAtKa
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz